Maść o pochodzeniu naturalnym. Tysiące wyleczonych. Półwieczna receptura.
Polska maść na oparzenia o nazwie SCALDEX jest ewenementem na skalę światową i stosowana jest w leczeniu oparzeń bez stosowania opatrunków.
Receptura została opracowana kilkadziesiąt lat temu przez wybitnego lekarza – dr Mariana Owoca – na bazie naturalnego nagietka lekarskiego i pszczelego kitu z dodatkiem antybiotyku bacytracyny.
Maść stanowi wspaniałą fuzję fitoterapii z farmakologią.
Jej twórca – ceniony lekarz, specjalista chorób wewnętrznych i reumatologicznych, znany jest szerzej jako LEKARZ OD OPARZEŃ. Ze względu na wspaniały specyfik i ogromne doświadczenie w leczeniu oparzeń do gabinetu dr Owoca ściągają ludzie z całej Polski i zagranicy.
Doktor Owoc tą mąścią uratował tysiące osób dorosłych oraz dzieci przed tragicznymi skutkami oparzeń, amputacją kończyn, martwicą skóry czy szpecącymi bliznami. Wyjątkową właściwością maści jest natychmiastowe znoszenie bólu, co szczególnie ważne w przypadku oparzeń malutkich dzieci.
Sama przekonałam się o wspaniałym działaniu tej maści, kiedy poparzył się mój synek. Poparzenie było bardzo poważne, na pograniczu II/III stopnia. Natychmiastowe zastosowanie maści Scaldex przyniosło znieczulenie, dziecko przestało płakać, a w kolejnych dniach byliśmy świadkami innych spektakularnych właściwości maści, bowiem rany znikały w oczach, a skóra się błyskawicznie regenerowała i praktycznie nie pozostał żaden ślad po tym wypadku.
Kto pozna bliżej historię maści Scaldex, począwszy od stworzenia jej cudownej receptury przez dr Owoca do dnia zarejestrowania produktu w Rejestrze Środków Farmaceutycznych i Materiałów Medycznych – ten będzie miał świadomość trudów, które się ponosi, jeśli w polskich realiach chce się pomóc ciężko poparzonym ludziom, nie mając za sobą pieniędzy koncernów farmaceutycznych.
Pewnym substytutem do Scaldexu mogłaby być jedynie maść o utajnionej recepturze, opracowywana przez chińskiego lekarza w Chińskim Centrum Leczenia Oparzeń, oparta na substancjach pochodzenia naturalnego. Owemu lekarzowi przydzielono sztab specjalistów, wyselekcjonowano specjalne jednostki badawcze, a dzięki rozgłosowi tematem zainteresowali się Amerykanie (koszt leczenia ciężko oparzonych w USA wynosi 2 tys. dolarów dziennie).
Również Kanada była blisko odnalezienia cudownego specyfiku na oparzenia, jednak jego produkcja okazała się zbyt droga i skomplikowana, by mogła mieć zastosowanie w warunkach polowych. Badania były prowadzone na zlecenie Ministerstwa Obrony Narodowej Kanady w okresie kryzysu w Zatoce Perskiej dla żołnierzy wojsk NATO.
Realia rozpowszechnienia i finansowania badań klinicznych produktów, opartych na substancjach naturalnych za granicą i w Polsce – są skrajnie odmienne. W naszym kraju jest to bardzo utrudnione i nie chodzi tutaj tylko o formalności, ale mentalność polskich urzędników, naukowców, wszelkich decydentów, od których zależała rejestracja produktu. Wszechobecny zachwyt nad tym, co obce, zagraniczne i syntetyczne skutecznie blokował przez wiele lat drogę do badań klinicznych, jednak dzięki determinacji dr Owoca i jego rodziny udało się tego dokonać.
Ileż łez można byłoby zaoszczędzić, ile bólu, ile wstydu z powodu oszpecenia bliznami, gdyby maść była powszechnie znana i dostępna. Obecnie można ją kupić jedynie w 100 polskich aptekach lub bezpośrednio u dr Owoca.